Podczas kolejnej pięknej, weekendowej podróży z Przyjaciółmi - Krzakozaurem, Barnimem i kilkoma "niegalernikami" w marcu tego roku, tym razem przez ponad dwie doby wyłącznie Regio i Arrivą, podróżowaliśmy dość beztrosko przez stalowe szlaki Wielkopolski, Kujaw i Pomorza oraz Pomorza Zachodniego. Na dłużej (tzn. na jakieś 3-4 godziny) tory powiodły nas do Chojnic, majestatycznej i legendarnej stacji węzłowej na Ostbahnie. Przechadzając się po opustoszałych peronach, wśród odstawionych, "zbombanych" kibli i zdezelowanych wagonów, chwytając w nozdrza słaby podmuch niosący ledwie śladowe ilości dawnego życia tego miejsca, przypomniałem sobie ten ranek u schyłku świetności Chojnic.
Mam tam daleko. I niewygodnie jeśli chodzi o dojazd. Nigdy wcześniej nie było mi tam po drodze. Ale nadarzyła się okazja - musiałem odebrać moje pociechy z majówkowego wypoczynku w okolicach Łeby. Miałem tam być w samo południe, więc ruszyłem w trasę już niedługo po północy, by od 5.00 do 9.00 spędzić samotnie trochę czasu w Chojnicach i nigdzie się nie spieszyć. Zaraz po dojeździe do Chojnic, po wypaleniu pierwszej fajki, ruszyłem na oględziny - zwiedziony miarowym dźwiękiem silnika fiata, napotkałem powyższego pacjenta: SU45-064 grzejącego wagony składu pociągu pospiesznego Chojnice-Katowice. Pociąg odjechał zgodnie z planem, pasażerów było zero. Schyłek. Ale ogólnie - działo się tego ranka w Chojnicach, dla kolesia "spod druta" to było jak wizyta w sklepie z zabawkami.
Opowiadałem więc Krzakozaurowi o tym gdy przechadzaliśmy się teraz po smętnych Chojnicach, nie robiących już na mnie żadnego wrażenia, o tym wszystkim co powodowało wówczas u mnie opad kopary. Nie mógł uwierzyć co go ominęło (choć nie wiedział, jak ja nie mogłem uwierzyć wtedy w '08 co mnie ominęło wcześniej). No i mnie skubany namówił, żebym wrzucił jakąś peronówkę z tamtego ranka.
Może się spodoba, a może nie... Świadom błędów i niedociągnięć... :)
(obrabiane z jpga w darmowym programie)
Dodano: 10.05.2022 21:31
|