Zimny wrześniowy wiatr krążył nad parowozownią roznosząc kłęby oraz zapach dymu i pary po okolicy. Wzbogacało je również woń przywiezionych za dnia świeżych, drewnianych podkładów i starej oliwy. Miarowe mruczenie prądnicy i charakterystyczne, rytmiczne stukanie sprężarki jednoznacznie określały pozycję każdej maszyny oczekującej na zatrudnienie. W ich kotłach szumiała wciąż gotująca się woda. Co kilka minut dało się usłyszeć też dźwięk zaciąganej przez inżektory wody czy szuflowanego węgla. Wszystko pod czujnymi ślepiami masztów oświetleniowych i ich żółtych żarówek...
Dodano: 17.09.2014 21:27
|