Tego dnia wybierałem się do Czechowic Dziedzic popstrykać zwykłe peronówki. Cały dzień był pod górkę.
Pociąg przyjechał do Tychów z półgodzinnym opóźnieniem. Jak później podsłuchałem, pobito kierownika w Katowicach. Zatrzymaliśmy się w Kobiórze. Stoimy i stoimy. Okazało się, że tor 1 jest zamknięty, więc czekaliśmy jakiegoś expressa i pośpiecha. Przed podaniem odjazdu, przez radio dyktowany jest rozkaz - uszkodzona sygnalizacja na przejeździe. Stojąc w Kobiórze zaczynało już kropić, co mnie niepokoiło. Gdy wysiadłem z pociągu w Czechowicach, nastąpiło istne oberwanie chmury. Nici ze zdjęć. Szybko zabrałem się z powrotem. Akurat w perony wjeżdżał "Góral" ciągnięty przez Siódemkę. Fajnie wyglądała lokomotywa ociekająca wodą. W Tychach najwidoczniej nie było ani jednej chmurki.
Z całego dnia mam tylko takie zdjęcie zrobione na szybko. Kierownik wyszedł ze służbowego przedziału, ja otworzyłem drzwi i bez namysłu nacisnąłem na spust.
Dodano: 04.09.2012 08:16
|