Wskazówki trwały niezmiennie od kilku lat w położeniu wskazujący na martwość maszyny... Brak ciśnienia w kotle, w suwakach, w zbiornikach powietrza, w przewodzie hamulcowym... Wszystko było zimne... Spała... O czy śniła? O powrocie do służby... Chciała znów prowadzić pociągi pasażerskie... Do tego była stworzona. Do jeżdżenia a nie do gnicia na tym zapomnianym torze... Z domu położonego niedaleko bocznicy dało się usłyszeć muzykę:
,,A kiedy wreszcie przyjdzie po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy
Spłyną przeze mnie dni na przestrzał
Zgasną podłogi i z powietrza
Na wszystko jeszcze raz popatrzÄ™
I pójdę nie wiem gdzie na zawsze''
Dodano: 14.05.2012 21:39
|