..mrofkojat był jeszcze małym, bardzo małym zwierzakiem, to często udawało mu się uprosić swego Tatę, aby ten wybrał się z nim na spacer w jakieś ciekawe miejsce (czytaj: zerwaniec, Gądów, Muchobór - ot, takie wrocławskie klimaty...). I tam można było spędzać urocze - i długie - chwile. Można było sobie oglądać wielkie, groźne, maszyny do woli. I tak chyba mrofkojatowi zostało. Dlatego też urzekła go scena na wrocławskim "Psiaku", gdzie zachwycona, bardzo młoda młodzież wparowała w peron z dumnym dziadkiem.... Czasy inne, tabor inny, a wypieki na policzkach wciąż te same....
Dodano: 29.03.2012 06:36
|