Godzina 12:30...
Mój przewodnik Piotr po 6 godzinnej tułaczce po pięknej ziemi wypełnionej krokodylami odjeżdża ,do domu, ja tymczasem czuję mały niedosyt, ponieważ na upatrzoną miejscówkę nie nadjechał żaden pociąg.
W plecaku miałem jeszcze pudełko pełne schabów od Kochanej Żonki , dlatego zdecydowałem się w ciszy tego pięknego zakątka posiedzieć jeszcze chwilę z nadzieją, że krokodyl zechce jeszcze się pokazać.
Patrzyłem przed siebie blisko godzinę, marzyłem by w tym miejscu pojawił się luzak, ale Piotr podczas naszej rozmowy ostudził mój entuzjazm i powiedział, że na kilka wyjazdów tylko raz trafił luzaka.
Nagle z zarastającego stawiku wynurzył się krokodyl, mrugnął do mnie okiem i czym prędzej oddalił się w krzaki...
Swój wzrok skierowałem w niebo, podziękowałem Bogu, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, pomyślałem wtedy, że to była nagroda za wytrwałość :D
P.S: Piter przyznaj się, czy Ty przypadkiem nie załatwiłeś mi tego krokodyla na koniec wyjazdu :D?
Pod linkiem znajduje się jeszcze wersja ruchoma krokodyli: https://youtu.be/EM-FuTcEJBw
Dodano: 02.04.2016 00:44
|