...gardło, po drugiej stronie kałuży...
Mierząc się z dzisiejszą, wstrętną pogodą, aż się wierzyć nie chce, z jaką wiosną mieliśmy na Ziemi Kaliskiej wczoraj do czynienia. No, ale cóż, w końcu przedwiośnie, na wiosnę z prawdziwego zdarzenia trzeba jeszcze cierpliwie poczekać, a cierpliwości w naszym fachu chyba nie brakuje.
Mimo dobrej pogody, nad zalewem Szałe nie było tego dnia zbyt wielu wędkarzy. Zazwyczaj takie zejścia do jeziora są od rana obsadzone amatorami moczenia kija, tej niedzieli było jednak pusto. Można było się zrelaksować obserwując przejeżdżające z drugiej strony pociągi, ale też i nałapać nieco życiodajnego promieniowania z centralnej gwiazdy. Niestety - relaksację psuły... śmierdzące śmieci po wędkarskiej braci - walające się opakowania po robakach, fragmenty siatek, poskręcanych żyłek, puste butelki po płynach regeneracyjnych, szmaty... Czy naprawdę tak trudno zabrać ze sobą, co się przyniosło?
Mimo wszystko jednak, focenie przez parę godzin EZT-ów jadących 14-tką z drugiej strony Zalewu Szałe było bardzo przyjemne, zwłaszcza, że człek złakniony wiosny jak kania dżdżu. Ten na zdjęciu, niezidentyfikowany, jedzie w kierunku prawej krawędzi jako TLK (a może już IC) "Słowacki" z Breslau Hbf. do Białegostoku. Z tej perspektywy na szczęście wygląda mało "karpio"...
Dodano: 29.02.2016 19:30
|