Pracownik parowozowni wyszedł przed budynek zapalić papierosa... Zawsze wychodził o tej godzinie. Dla pewności spojrzał na zawieszony na budynku kolejowy zegar oświetlony ostrymi promieniami styczniowego słońca... W dokładnie tym samym momencie na przejeździe obok zabrzmiał dzwonek a szlabany powoli się opuszczały. W oddali rozległ się gwizd parowozu... Po chwili kolejny, już wyraźnie bliższy. Do Wolsztyna przyjechał pociąg osobowy z Leszna. Dwa zielono-beżowe wagony prowadziła lśniącoczarna Ol49-69... Kolejarz podniósł rękę w geście powitania, który odwzajemnił maszynista. Maszyna wytraciła prędkość zatrzymując się przy peronie pierwszym... Kiedy pasażerowie opuścili wagony, czarna maszyna przestawiła je na sąsiedni tor. Później została od nich odczepiona i udała się w stronę parowozowni... Powoli wtoczyła się na kanał, gdzie czekał już na nią kolejarz... Szybko zabrał się za swoje zadania... Zalanie popielnika wodą z grubego, czarnego, gumowego węża z metalową końcówka... Wysypaniu popiołu i szlaki do kanału... Naoliwianie... Kiwnął ręką na znak maszyniście, żeby podjechał kilka metrów dalej... Szedł równo z parowozem. Na następnym postoju uzupełnił zapas węgla i wody... Znowu razem przemieścili się w stronę parowozowni. Tym razem czarny kols zatrzymał się na obrotnicy a kolejarz w budce na jednym z jej końców. Obrócili się o 180* i wrócili na kanał... Kolejarz spojrzał na zegarek... ,,Masz jeszcze dużo czasu do wyjazdu... Teraz możemy odpocząć'' szepnął w duchu do parowozu po czym zapalił kolejnego papierosa...
Dodano: 21.10.2014 10:08
|