Dziś z bratem Piotrem wybraliśmy się do lasu nazbierać trufli. Naturalnie byliśmy zaopatrzeni w samochody tropiące: Foka i Kredens. W trakcie tej przygody zauważyliśmy małą wioskę Indian przy linii kolejowej. Puszczali do nas znaki dymne. Zaproponowali zrobienie im zdjęcia za kwotę 6zł. Niestety ja musiałem jeszcze zatankować... a Piotrek też zbierał na wódkę. Oczywiście nie poddaliśmy się. Przekupiliśmy tubylca z dzieckiem aby zapłacił nam 6 PLN za zrobienie mu zdjęcia z daleka. Niestety się targował, jednak ostatecznie nie zeszliśmy z ceny w zamian za uwiecznienie również Pana Marka na fotografii. Dobiliśmy targu: Tubylec z dzieckiem i Pan Marek ustawieni; Indianie opłaceni; Fotografowie w bezpiecznej odległości od wioski. Pozostało tylko cykać, aż tu nagle ni stąd ni zowąd wjeżdża w kadr Gagar z cysternami. Tubylec aż przykucnął z wrażenia. Pan Marek zwiał aż na drugi koniec kadru, a co najgorsze, maszyna zasłoniła wioskę Indian. Jedyne co widać to tylko znaki dymne zza lokomotywy. Chcieliśmy powtórzyć ujęcie, lecz po przejeździe pociągu Indianie zniknęli, a jedyne co nam pozostało to powyższe niefortunne zdjęcie. Później się okazało, że to panowie z gangu Vinetou-Zug. Uważajcie na nich!
Dodano: 01.12.2012 21:14
|