Ostatni dzień wspólnego urlopu zaczynamy pobudką o jakieś nieludzkiej porze. Za oknem jest jeszcze ciemno. Podjeżdżamy autobusem z Wassen do Göschenen, gdzie mamy nieco dłuższe oczekiwanie na wąskotorówkę do Andermatt. Czasu jest w sam raz, aby zjeść śniadanie na ławce przed dworcem. Po 10 minutach jazdy, w większości na zębatce, jesteśmy w Andermatt. Stamtąd po 5 minutach wyruszamy na wschód. Na początek czeka nas ostra wspinaczka. Do Nätschen jest niecałe 5 km wedle kilometrażu linii kolejowej, a różnica poziomów wynosi ponad 400 metrów. Pierwszy łuk za stacją w Andermatt i "łapiemy" zębatkę. Skład zaczyna się powoli gramolić w górę, robiąc przy tym trzykrotnie zwrot o 180 stopni w tunelach. Po 10 minutach jazdy, w większości spędzonej na oglądaniu widoków przez szeroko otwarte okno, wysiadamy w Nätschen. Niestety jesteśmy za szybko, następny kurs do Disentis zjawia się jeszcze nim chmury się całkowicie rozejdą. Słońce maluje jedynie odległe zbocza doliny Urseren.
Wagon motorowy Deh 4/4 53 przewoźnika Matternhorn-Gotthard Bahn na popychu pociągu R815 z Andermatt do Disentis/Mustér.
Dodano: 17.02.2021 16:57
|