Miejska dżungla. Pod tym pojęciem kryje się kilka znaczeń. Na pewno na myśl przybiegnie najpierw określenie życia ludzkiego w niegościnnej atmosferze wielkich budowli z betonu. Ciągłej pogoni a nawet walce o przestrzeń dla kierowców pieszych rowerzystów. Nie mówiąc już o tym, co potrafi się dziać w korporacjach między pracownikami.
Jest to też określenie pewnego trendu urbanistycznego, polegającego na wprowadzeniu do miasta jak najwięcej natury, nie tylko w postaci szpalerów drzew okalających ulice, parków i ogrodów miejskich, ale też przyciągnięciu do niego różnorodnej dzikiej fauny. Całkiem miło byłoby przecież po pracy usiąść w parku i posłuchać śpiewu ptaków...
Gdańsk ma takie swoje specyficzne miejsce, w którym można by było w taki sposób odpocząć, o ile byłoby tam więcej niż dwie stare ławki a alejki nie przypominałyby planu filmu katastroficznego, w którym natura odbija sobie teren niegdyś zagospodarowany przez człowieka. Jest takie miejsce, po drodze z Gdańska do Gdańska Wrzeszcza - zapomniany przez władze tego miasta park Steffensów. Czyli jeden z najstarszych parków miejskich, bo założony w drugiej połowie XIX wieku. Odwiedzając to miejsce na prawdę można poczuć się jak w miejskiej dżungli.
Przy jednym z krańców tego parku przebiegają tory dalekobieżne, towarowe (obecnie tylko takie) na Zaspę Towarową i SKM. Na zdjęciu torami SKM jedzie duet EN57-973 i 1758, widziany zza parkowej zieleni pomiędzy przystankami Gdańsk Stocznia a Gdańsk Politechnika.
Dodano: 03.07.2020 23:44
|